Menu

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 1

The friends are angeles who lift us to our feet

when our wings have trouble remembering how to fly




Idzie nocą przez Zakazany Las.

Boi się, jej ręce drżą z zimna.

Niebo jest zachmurzone, jednakże widzi księżyc.

W lesie panuje głucha cisza, słychać tylko szelest liści pod jej stopami.

Nagle coś przebiega za nią.

Odwraca się szybko.

,,To pewnie jakiś jeleń'' myśli.

Idzie dalej przed siebie- nie, nie idzie - ona biegnie.

Do nieokreślonego celu.

Potyka się.

Mdleje.

Za chwilę budzi się.

Jest w Azkabanie.

Najpierw ma natłok myśli.

Tortury Bellatrix.

Śmierć Dumbledora.

Bitwa.

Ogarnia ją smutek

Zbliżają się dementorzy.

Jeden ma ją pocałować.

Słyszy szyderczy śmiech.



     Jest marzec. Wiosną wszystko zmienia się bardzo szybko. Codziennie widać, jak na drzewach pojawiają się nowe liście, a w parkach zielenieje trawa i zjawiają się kolorowe, pachnące kwiaty. Ptaki wracają z ciepłych krajów i co rano budzą wszystkich swoim delikatnym śpiewem. To sprawia, iż wiosna jest z pewnością jedną z najwspanialszych pór roku. Na zewnątrz jest coraz cieplej i przyjemniej, słońce świeci mocniej, a dni są dłuższe.

W jednym z londyńskich domów panuje dyskusja. Na temat Hermiony Granger. 

Potter skrzyżował ręce na torsie. Krążył niespokojnie po pokoju. Luna siedziała spokojnie na fotelu, jak gdyby nigdy nic się na stało. Przyjaciele podziwiali ją między innym za jej stoicki spokój i opanowanie w każdej sytuacji. Ron podszedł do okna i obserwował ludzi chodzących po chodniku. Ginerwa Weasley siedziała na kanapie i schowała twarz w dłoniach. Aczkolwiek nie płakała. Denerwowało ją to wszystko.

-Słuchajcie. Nie mogę spokojnie zasnąć gdy ona cierpi. Musimy jej pomóc. A co jak zrobi sobie coś okropnego? -odparła Ginny.

-To może dziwnie zabrzmieć, ale ja wysłałbym ją do psychiatry-odparł Ron, zrobił obrót na pięcie i podszedł do siostry.

Harry spojrzał na przyjaciela zimnym wzrokiem.

-Ron jesteś wspaniały! -podskoczyła Ginny.

-Ginerwo! W życiu nie posłałbym Hermiony do psychiatryka! -zaczął wrzeszczeć Potter.

Luna wstała i zaczęła uspokajać Harrego.

-Nie, nie. Nie oto mi chodzi. Moja kuzynka, kiedy rozpaczała z powodu, iż nie może zajść w ciążę, udała się do terapeuty. W tej ,,firmie'' pracują czarodzieje, którzy są bardzo dobrze wykwalifikowani. Plusem dla ciężkich przypadków jest to, że terapeuta wprowadza się do takiej osoby i za pomocą jakiś dziwnych zaklęć, eliksirów, rozmów itd., leczy ją. Efekty są naprawdę dobre-opowiedziała przyszła pani Potter z uśmiechem od ucha.

-Czy ta twoja kuzynka to mugolka? -zapytał zdenerwowany Harry.

-Nie. Spokojnie. Lepiej udajmy się tam jak najszybciej-odpowiedziała i poszła po swój płaszczyk.

-Ale ja jestem głodny! -zaczął narzekać Ronald po czym szybkim krokiem poszedł do kuchni.

-Ronaldzie Weasley! Twoja przyjaciółka jest w ciężkim stanie, trzeba jej szybko pomóc, a ty będziesz jadł! Ty pacanie...- siostra oderwała go od lodówki.

Przyjaciele wybrali się na miejsce wskazane przez Ginny- przenieśli się tam za pomocą kominka. Wychodząc z ich transportu, byli w ładnie i gustownie urządzonym pomieszczeniu. Ron rzucił się na fotel. 

-Musimy zaczekać- powiedziała przyszła żona Pottera i zaczęła kręcić się po pomieszczeniu. Uspokajało ją to. Była ciekawa co porabia teraz jej Miona. ,,Zapewne siedzi w fotelu i obserwuje okno'' myślała. Wkrótce przywitała ich niewysoka blondynka o zielonych oczach. Była ubrana w białą koszulę i czarną spódnicę przed kolano. Na stopach miała bardzo wysokie, czarne szpilki. 

-Pilnie musimy wynająć jakiegoś terapeutę dla naszej przyjaciółki. Najlepiej od zaraz-odparł zniecierpliwiony Ronald.

-Wolny jest akurat jeden. Drzwi numer 8 -odpowiedziała kobieta.

Ruszyli szybkim krokiem. Po znalezieniu odpowiednich drzwi, Luna zapukała. Weszli do środka. Na widok blondyna o nazwisku Malfoy, mało brakowało aby oczy wyleciały im z orbit.

-Malfoy?!-wrzasnął zaskoczony Weasley.

-Kogo moje oczy widzą? -zadrwił Dracon.

-Lepiej żeby on siedział tutaj niż w domu Miony-szepnął Ron do Pottera.

-Może raczycie usiąść- wstał i włożył dłonie do kieszeni spodni.

-Dzięki, postoimy- burknął Potter.

-A więc co was tu sprowadza, przyjaciele?

-Nie jesteśmy twoimi przyjaciółmi, Malfoy- Ron zacisnął pięści.

Zapanowała cisza. Przerwała ją Luna.

-Witaj. Jest to dla nas wszystkich trudne spotkanie, ale cóż. Potrzebujemy pomocy, a raczej Hermiona jej potrzebuje. Załamała się po bitwie, jej rodzice zmarli. Musisz nam pomóc, prosimy, Miona prosi-westchnęła lekko, było jej ciężko prosić wroga o pomoc.

-Żartujesz chyba. Nigdy nie pomogę Granger-prychnął.

-Wiesz Malfoy... Zawsze mogę napisać do Proroka Codziennego o twojej nieudolności, zaskarżymy cię o wszystko cokolwiek wymyślimy- rzekł spokojnie Potter.

-Hahahaha!-zaśmiał się-Co wy możecie mi zrobić? Jesteście niepoważni. Nikt nie będzie zaskarżał Malfoya!

Luna podeszła do Dracona i szepnęła mu do ucha:

-A co zrobisz, jeśli powiemy, że Hermiona jest w takim stanie przez ciebie. Damy cynk odpowiednim ludziom i już siedzisz sobie w Azkabanie.

Malfoy zrobił nietęgą minę. Jedyne czego się bał, to właśnie tego miejsca. Potter jako wybraniec, miał wpływy. Przed kilkoma minutami wyśmiałby jego możliwości, jednakże teraz się wystraszył.

-Dobra. Zgadzam się, ale będzie to was kosztowało dużo galeonów- zgodził się i zaklął pod nosem.

Harry położył na jego biurku karteczkę z adresem dziewczyny. Miał wprowadzić się do niej następnego dnia. Dracon wskazał im drzwi.

Czwórka przyjaciół teleportowała się do jakieś mugolskiej kawiarni. Zamówili kawę i pudding dla Ronalda.

-Luno! Jak to zrobiłaś- zapytał Ginny.

-Mały szantaż i po sprawie -odpowiedziała.

-Wiesz, to do ciebie nie podobne- zaśmiał się Ron.

Potter nadal martwił się o Hermionę. Malfoy, ich największy wróg, były śmierciożerca, nagle stał się dobry i pracuje jako terapeuta. Nie to niemożliwe. A co jeśli zrobi jej krzywdę lub co gorsza, zabije ją? Harry wiedział, że dopóki terapia będzie trwała, on nie zazna spokoju.

-Misiu, co ci jest? -zapytała siostra rudego, który wcinał już drugi pudding,

-Nic- rzucił krótko.

-Napewno?

-Tak- jego myśli krążyły wciąż przy jednym blondynie i byłej Gryfonce.

Przyjaciele śmiali się i rozmawiali, gdy Potter udawał, że czyta zawzięcie Proroka Codziennego.



     Kilka godzin później w rezydencji Malfoy'ów...


Narcyza przygotowywała comber jagnięcy dla swoich mężczyzn. Gdy Draco wszedł do domu, trzaskając drzwiami, kobieta niemalże ucięłaby sobie palca.

-Co ci się stało synu? Źle w pracy?- oderwała się od przygotowywanego posiłku.

-Najgorsze zlecenie w życiu- warknął i rzucił się na kanapę.

Zatroskana matka spojrzała na młodego Malfoya pytającym wzrokiem.

-Muszę pomóc Granger.

-CO?! -wrzasnął Lucjusz który właśnie wszedł do domu.

-Chciałem odmówić ,ale jeżeli bym to zrobił, posiedziałbym sobie w Azkabanie.

-Nie rozumiem-stwierdziła Narcyza.

Draco opowiedział rodzicom całą sytuację sprzed kilku godzin.

-Jesteś Malfoy. Dracon Lucjusz Malfoy. Dasz radę. Żadna Granger nie zawróci niczego w twoim życiu. Potraktuj to jako pracę. Zarobisz na tym-odparł ojciec.

-Masz rację-odpowiedział mu syn po czym zasiedli do kolacji.

Jedli w milczeniu. Cała trójka doznała dzisiaj za dużo emocji. Draco intensywnie myślał. Przypominał sobie każdy rok nauki w Hogwarcie. Myślał głównie o Hermionie. Bał się o swój stan emocjonalny po powrocie od Granger. Zaczął myśleć poważnie i rzuceniu tej pracy. Postanowił, że to jego ostatnie zlecenie.

Po wieczerzy teleportował się do klubu dla czarodziei. Głośno grała muzyka. Po chwili ujrzał Zabiniego.

-Siema Smoku! -jego przyjaciel chciał najwidoczniej przekrzyczeć dudniące z głośników rytmy.

-Cześć- rzucił krótko Draco.

-Coś ty taki poddenerwowany?

-Ciężka robota- odparł Malfoy, zamawiając butelkę ognistej- jak twoje życie uczuciowe Diable?

-Spotykam się z Astorią- rzekł z dumą Zabini.

-Hohoho! -blondyn udał ogromne zainteresowanie.

Po kilku butelkach ich ulubionego trunku atmosfera się rozluźniła. Niestety były Ślizgon nie był w stanie uczestniczyć jako zawodnik w jego ulubionych NZBdC.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Piszcie co sądzicie i polecajcie swoje Dramione :*

PS. NZBdC będzie wyjaśnione w następnym rozdziale ;)

9 komentarzy:

  1. Opowiadanie zapowiada się ciekawie.
    Zauważyłam jednak kilka błędów. M. in. jest to jeden z najczęściej popełnianych: "Dracon" - to jest niepoprawnie. Malfoy ma na imię Draco :)
    Można odmieniać jego imię (przykładowo) widziałam Draco / Dracona, ale sama wersja "Dracon" jest niepoprawna :)
    I pełne imię Ginny to nie jest "Ginerwa", tylko Ginevra :)
    I ostatnie: jak piszesz dialogi, to po początkowym myślniku stawiaj spacje. Wtedy tekst ładniej wygląda ;)
    A teraz przejdę do pochwał: fajnie, że łączysz dialogi z opisami. Ciekawy pomysł na opowiadanie; wcześniej tylko raz spotkałam się z takim wątkiem. Mam nadzieję, że mimo wszystko Draco przekona się do pracy z Hermioną prędzej niż ona sama. Chociaż to wszystko zależy od Ciebie :)
    Ach, zapomniałabym - uwielbiam ten kawałek, kiedy Ron jest głodny. To takie do niego podobne <3
    Mam jedno pytanie: co to "NZBdC", bo nie ogarniam XD
    Mam nadzieję, że nie uraziłam cię :)
    Pozdrawiam i życzę weny
    Feltson

    accio-love-dramione.blogspot.com - zapraszam do siebie c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Każda rada się liczy-szczególnie na początku pisania :*
      NZBdC nie wyszło mi najlepiej xD W następnym rozdziale trochę o tym będzie. Taka ciemniejsza strona Malfoya :D

      Usuń
  2. Fragment z Ronem mnie rozwalił 😂 ciekawy pomysł na opowiadanie, pozdrawiam i życzę weny :* CW.
    www.dramione-milosc-zwycieza-wszystko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fragment z Ronem mnie rozwalił 😂 ciekawy pomysł na opowiadanie, pozdrawiam i życzę weny :* CW.
    www.dramione-milosc-zwycieza-wszystko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :)
    Czekam na nn :)
    N. R.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny rozdział bo ja czekam :) a rozdział tak jak prolog jest super

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że za szybko pędzisz z akcją, co niestety powoduje brak opisów. Początek- super! Byłam wręcz urzeczona Twoimi opisami, lecz później powoli zanikały. W jednym rozdziale byłam bodajże w 5 miejscach, a akcja przeskakiwała w bardzo szybkim tempie. Musisz się zatrzymać na chwilę i opisać. Przykład: kiedy rozmawiają o Hermionie. Opisz w jakim miejscu się znajdują, opisz o czym myślą- dogłębnie, nie tylko powierzchownie. Przedstaw czytelnikowi, że znasz tych bohaterów i wiesz kim oni są i jak się zachowują. To samo musisz przedstawić w dialogach. Muszę czuć, że czytając daną wypowiedź to jest TA osobą. Niestety, brakowało mi tego tutaj. Pomimo tego, że masz bardzo dobry pomysł na historię, musisz popracować nad jej przedstawieniem. Idę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń